6 grudnia 2002 rok, godzina 7.25 Sen Taehyunga został przerwany wyjątkowo przyjemnie, może nawet radośnie. Jeongguk wepchnął mu się z powrotem do łóżka, zaczynając całować chłopaka po całej twarzy, przy okazji wtulając się w jego ciało. Może i nie miał na celu obudzenia starszego, ale robił to wszystko na tyle zachłannie i z takim rozmachem, że drugi i tak się obudził. — A co robi mój chłopiec o tej godzinie, hm? — Poranna chrypka w głosie Tae sprawiła, że młodszy poczuł jak jego policzki robią się rumiane, a w brzuchu zawiązuje mu się supeł. (a biada tym, co nie lubią męskich głosów z chrypką! a tutaj do tego mamy doczynienia z zachrypniętym głosem Tae, więc no!) — Uhm, nie chciałem cię obudzić, przepraszam — miauknął cicho, jeszcze bardziej przyciskając się do ciepłego ciała starszego. — Po prostu... — Po prostu mój chłopiec potrzebuje miłości, tak? — Taehyung zaśmiał się cicho, przekręcając ich obu tak, by samemu być na górze. Rękami podparł się obok głowy Jeona, tak by