10 kwietnia 2003 rok, godzina 19.54
— Jak się czujesz?
— Chcę do Tae — wyjęczał Guk, wpatrując się w Jimina. Ten tylko westchnął. No tak, po co mu przecież kumpel.
— A ja to co?
— Ty nie jesteś Tae. — Szatyn wywrócił oczami na słowa różowowłosego. No co on za głupoty gada?
— Nie jestem Tae, ale jestem Jiimiiin i potrzebuję wielu przytulasów. Od ciebie — zaznaczył, widząc jak Jeon otwierał usta, powiedzieć mu (prawdopodobnie), że skoro chce, to niech idzie do Mina.
— Dobra, co jemy?
— Nie wiem, nic — mruknął Guk, cicho wzdychając.
— Akurat "nic" w moim menu znaczy "sałatka z kurczakiem", więc poczekaj chwilę. — Mrugnął do szatyna Park, znikając za drzwiami sypialni i chwilę później się znowu w niej pojawiając z dwoma miskami w dłoniach. Jedną z nich podał Jeonggukowi, a drugą położył sobie na kolanach, gdy usiadł.
Widząc jak chłopak bezsensownie grzebie z misce i niezbyt się kwapi, żeby wziąć choćby kawałek do ust, odłożył swoje naczynie na bok i objął szatyna.
— Po prostu nie słuchaj jej, Gukkie.
— Jak się czujesz?
— Chcę do Tae — wyjęczał Guk, wpatrując się w Jimina. Ten tylko westchnął. No tak, po co mu przecież kumpel.
— A ja to co?
— Ty nie jesteś Tae. — Szatyn wywrócił oczami na słowa różowowłosego. No co on za głupoty gada?
— Nie jestem Tae, ale jestem Jiimiiin i potrzebuję wielu przytulasów. Od ciebie — zaznaczył, widząc jak Jeon otwierał usta, powiedzieć mu (prawdopodobnie), że skoro chce, to niech idzie do Mina.
— Dobra, co jemy?
— Nie wiem, nic — mruknął Guk, cicho wzdychając.
— Akurat "nic" w moim menu znaczy "sałatka z kurczakiem", więc poczekaj chwilę. — Mrugnął do szatyna Park, znikając za drzwiami sypialni i chwilę później się znowu w niej pojawiając z dwoma miskami w dłoniach. Jedną z nich podał Jeonggukowi, a drugą położył sobie na kolanach, gdy usiadł.
Widząc jak chłopak bezsensownie grzebie z misce i niezbyt się kwapi, żeby wziąć choćby kawałek do ust, odłożył swoje naczynie na bok i objął szatyna.
— Po prostu nie słuchaj jej, Gukkie.
Komentarze
Prześlij komentarz