17 kwietnia 2003 rok, godzina 15.43 — Cześć, Jiminie — szepnęł Guk, dotykając ramienia przyjaciela. — Hej, Gukkie. — Jimin chwycił rękę chłopaka, podnosząc się na łóżku, czując zawroty głowy. — Zagramy w UNO? — Zapytał Jeon. Ach, cholernie chciał się zapytać o samopoczucie Jimina, ale po co, skoro jego wygląd mówił sam za siebie? — Uh, czemu akurat w to? Już wolałbym pograć w monopoly. — No jak masz, to też możemy. — Szatyn wzruszył ramionami i podszedł do półki, w której zaczął grzebać. — W tej dolnej — westchnął, patrząc na poczynania przyjaciela. — No i super. — Jeon wyszczerzył zęby i odwrócił się, trzymając w rękach planszówkę. — Zawołam chłopaków i możemy grać. *** — Holly przebiegła po planszy i wszystko zniszczyła — oznajmił pogodnym głosem szatyn, machając telefonem ze włączoną latarką. — Gukkie, świecisz nam po oczach. — Upomniał chłopaka Tae, ciągnąc jego rękę niżej. — A no racja, sorcia. Co robimy? — Moglibyśmy wyjść na taras w sumie. — Yoongi wzrus