4 kwietnia 2003 rok, godzina 02.02
— Hej, Jeonggukie, obudź się. — Taehyung potrząsnął delikatnie swoim chłopcem, ale nie widząc żadnego rezultatu, usiadł i wciągnął go na swoje kolana.
Zaczął nimi kołysać, ścierając pot ze skroni młodszego.
— Um, przepraszam hyung. — Głos Jeona przerwał ciszę, która okalała sypialnię od kilkunastu minut.
— Omo, Gukkie za co?
— Nie chciałem cię budzić, hyung, będziesz przeze mnie niewyspany — szepnął cicho chłopak, wtulając się w klatkę piersiową drugiego.
— Co się śniło mojemu chłopcu, huh? — zapytał Tae, powoli przechodząc do pozycji leżącej, ale gdy poczuł, że młodszy chce się odsunąć, mocniej objął go ramieniem.
— Um, nie pamiętam, hyung — wymamrotał Guk, który zaczął już powoli zasypiać. — Ale był okropny, hyung. Nie wiem, ale to było takie... Że chyba ciągle płakałem, ale nie potrafiłem się obudzić. Trochę boję się teraz zasnąć z powrotem.
— Spokojnie słońce, twój hyung jest tutaj i będę cię bronił przed wszystkimi koszmarami. — Położył dłoń na policzku chłopca i widząc jak ten już przestaje kontaktować, uśmiechnął się pod nosem. — Zawsze będę cię chronił, skarbie.
— Hej, Jeonggukie, obudź się. — Taehyung potrząsnął delikatnie swoim chłopcem, ale nie widząc żadnego rezultatu, usiadł i wciągnął go na swoje kolana.
Zaczął nimi kołysać, ścierając pot ze skroni młodszego.
— Um, przepraszam hyung. — Głos Jeona przerwał ciszę, która okalała sypialnię od kilkunastu minut.
— Omo, Gukkie za co?
— Nie chciałem cię budzić, hyung, będziesz przeze mnie niewyspany — szepnął cicho chłopak, wtulając się w klatkę piersiową drugiego.
— Co się śniło mojemu chłopcu, huh? — zapytał Tae, powoli przechodząc do pozycji leżącej, ale gdy poczuł, że młodszy chce się odsunąć, mocniej objął go ramieniem.
— Um, nie pamiętam, hyung — wymamrotał Guk, który zaczął już powoli zasypiać. — Ale był okropny, hyung. Nie wiem, ale to było takie... Że chyba ciągle płakałem, ale nie potrafiłem się obudzić. Trochę boję się teraz zasnąć z powrotem.
— Spokojnie słońce, twój hyung jest tutaj i będę cię bronił przed wszystkimi koszmarami. — Położył dłoń na policzku chłopca i widząc jak ten już przestaje kontaktować, uśmiechnął się pod nosem. — Zawsze będę cię chronił, skarbie.
Komentarze
Prześlij komentarz