4 marca 2003 rok, godzina 13.20
— Hej! — Jeongguk usłyszał za sobą głos, jednak się nie odwrócił. — Nie udawaj, że nie słyszysz. — Jongin szarpnął chłopaka za ramię i odwrócił w swoją stronę.
— Zostaw mnie — warknął Guk, próbując się wyszarpać.
— Co jest? Chłoptasia nie ma przy tobie, a pazurki pokazujesz? — Blondyn uśmiechnął się z obrzydzeniem patrząc na chłopaka. — Znalazłem ci klienta.
— Co? Z-zostaw m-mnie — zająknął się, gdy poczuł, że drugi zaczyna go gdzieś ciągnąć. — E-ej...
— Z ryczeniem poczekaj na później, na pewno się przyda. I skończ się szarpać.
— Zostaw... — jęknął chłopak, czując ból w ramieniu, gdzie drugi wbijał swoje palce. — Zacznę krzyczeć.
— Oszczędź mi to, nie jestem pedałem.
— POMO...!
Jongin odwrócił się gwałtownie, mocno przyciskając dłoń do ust chłopaka.
— Radziłbym ci się już nie odzywać, bo nie usiądziesz przed następny miesiąc. I co ryczysz? — Zaśmiał się kpiąco widząc łzy chłopaka spływające mu po policzkach.
Jeon czuł gęsią skórkę na całym ciele. Jego dłonie stały się lodowate, a ze stresu czuł jakby zaraz miał zwymiotować. Miał wielką ochotę zniknąć, nawet jeśli miałoby to być na zawsze.
— Cześć Jongin. — Spokojny głos Mina rozniósł się po pomieszczeniu. — Masz jakąś sprawę?
— Sprawę mam do dzieciaka, a nie do ciebie, więc z łaski swojej się nie wpierdalaj. — Na twarzy chłopaka była widoczna obawa, ale nadal nie puścił ramienia Guka.
— Ale ja też mam sprawę do ciebie. — Yoongi zaśmiał się ironicznie, widząc minę blondyna. — Może myślisz, że ty możesz mieć problem do innych, ale inni do ciebie nie, co? — Zrobił krok w kierunku chłopaka, ale reszta potoczyła się bardzo szybko.
Jongin popchnął Jeongguka z całej siły na Mina, przez co ten, by złapać równowagę i chwycić chłopca, stracił z oczu blondyna. Ten tylko przeszedł obok nich, a wychodząc z klasy pokazał im środkowego palca klnąc siarczyście pod nosem.
Jeon chwilę wpatrywał się w podłogę, mocno zaciskając usta, jednak po chwili nie wytrzymał i głośno się rozpłakał.
— Hej, Jeongguk — mruknął Yoongi, kucając przed chłopakiem. — W porządku?
— S-skąd wiedziałeś, że tutaj jestem? — Chłopak pociągnął nosem, przecierając oczu rękawem.
— Jiminie widział jak wracasz do klasy, a za tobą wchodził Im. Od razu poleciał po mnie, bo kilka razy już zrobiłem mu wykład, za to, że nalatuje na innych, a potem ma problemy. A teraz pewnie podsłuchuje pod drzwiami.
— Dobra dobra, hyung... — Twarz Parka pojawiła się pomiędzy lekko rozchylonymi drzwiami. — Chodźcie wreszcie.
Mimo, że Jeongguk nie miał najmniejszej ochoty pokazywać się z czerwoną i zasmarkaną twarzą, jaką niewątpliwie miał teraz po płaczu, to jednak bał się zostaw samemu w klasie. A na pewno nie chciał, żeby musieli go wynosić na siłę.
Nigdy nie chciał mówić Taehyungowi o swoich problemach w szkole, jedyne co powiedział, że czasem występuje jakieś mniejszy konflikt. Teraz zdawał sobie sprawę, że o tej sytuacji powie mu pewnie Jimin, z którym też się przyjaźni, co ani trochę nie spodobało szatynowi. Wolałby to wszystko przemileczeć.
Chociaż nawet przed samym sobą nie potrafił ukryć faktu, że potrzebuje teraz ramion bruneta, w których mógłby się schować przed całym światem.
— Hej! — Jeongguk usłyszał za sobą głos, jednak się nie odwrócił. — Nie udawaj, że nie słyszysz. — Jongin szarpnął chłopaka za ramię i odwrócił w swoją stronę.
— Zostaw mnie — warknął Guk, próbując się wyszarpać.
— Co jest? Chłoptasia nie ma przy tobie, a pazurki pokazujesz? — Blondyn uśmiechnął się z obrzydzeniem patrząc na chłopaka. — Znalazłem ci klienta.
— Co? Z-zostaw m-mnie — zająknął się, gdy poczuł, że drugi zaczyna go gdzieś ciągnąć. — E-ej...
— Z ryczeniem poczekaj na później, na pewno się przyda. I skończ się szarpać.
— Zostaw... — jęknął chłopak, czując ból w ramieniu, gdzie drugi wbijał swoje palce. — Zacznę krzyczeć.
— Oszczędź mi to, nie jestem pedałem.
— POMO...!
Jongin odwrócił się gwałtownie, mocno przyciskając dłoń do ust chłopaka.
— Radziłbym ci się już nie odzywać, bo nie usiądziesz przed następny miesiąc. I co ryczysz? — Zaśmiał się kpiąco widząc łzy chłopaka spływające mu po policzkach.
Jeon czuł gęsią skórkę na całym ciele. Jego dłonie stały się lodowate, a ze stresu czuł jakby zaraz miał zwymiotować. Miał wielką ochotę zniknąć, nawet jeśli miałoby to być na zawsze.
— Cześć Jongin. — Spokojny głos Mina rozniósł się po pomieszczeniu. — Masz jakąś sprawę?
— Sprawę mam do dzieciaka, a nie do ciebie, więc z łaski swojej się nie wpierdalaj. — Na twarzy chłopaka była widoczna obawa, ale nadal nie puścił ramienia Guka.
— Ale ja też mam sprawę do ciebie. — Yoongi zaśmiał się ironicznie, widząc minę blondyna. — Może myślisz, że ty możesz mieć problem do innych, ale inni do ciebie nie, co? — Zrobił krok w kierunku chłopaka, ale reszta potoczyła się bardzo szybko.
Jongin popchnął Jeongguka z całej siły na Mina, przez co ten, by złapać równowagę i chwycić chłopca, stracił z oczu blondyna. Ten tylko przeszedł obok nich, a wychodząc z klasy pokazał im środkowego palca klnąc siarczyście pod nosem.
Jeon chwilę wpatrywał się w podłogę, mocno zaciskając usta, jednak po chwili nie wytrzymał i głośno się rozpłakał.
— Hej, Jeongguk — mruknął Yoongi, kucając przed chłopakiem. — W porządku?
— S-skąd wiedziałeś, że tutaj jestem? — Chłopak pociągnął nosem, przecierając oczu rękawem.
— Jiminie widział jak wracasz do klasy, a za tobą wchodził Im. Od razu poleciał po mnie, bo kilka razy już zrobiłem mu wykład, za to, że nalatuje na innych, a potem ma problemy. A teraz pewnie podsłuchuje pod drzwiami.
— Dobra dobra, hyung... — Twarz Parka pojawiła się pomiędzy lekko rozchylonymi drzwiami. — Chodźcie wreszcie.
Mimo, że Jeongguk nie miał najmniejszej ochoty pokazywać się z czerwoną i zasmarkaną twarzą, jaką niewątpliwie miał teraz po płaczu, to jednak bał się zostaw samemu w klasie. A na pewno nie chciał, żeby musieli go wynosić na siłę.
Nigdy nie chciał mówić Taehyungowi o swoich problemach w szkole, jedyne co powiedział, że czasem występuje jakieś mniejszy konflikt. Teraz zdawał sobie sprawę, że o tej sytuacji powie mu pewnie Jimin, z którym też się przyjaźni, co ani trochę nie spodobało szatynowi. Wolałby to wszystko przemileczeć.
Chociaż nawet przed samym sobą nie potrafił ukryć faktu, że potrzebuje teraz ramion bruneta, w których mógłby się schować przed całym światem.
Komentarze
Prześlij komentarz