— Jesteś pewny, że chcesz iść na trening, Jimin? — zapytał blondyn, widząc jak po sprawdzeniu godziny chłopak zaczął wkładać ubrania do sportowej torby. — Wracaj tu do mnie, nooo.
— Muszę iść, hyung. Dawno nie byłem, a nie możemy robić sobie takich przerw. Aż dziwię się, że trener jeszcze nie zadzwonił, że mogę sobie darować i już w ogóle nie przychodzić.
— Ach, dzieciaku...— Starszy przeczesał dłonią włosy.
To nie tak, że on nie chciał, żeby Jimin tańczył. Wiedział, że to było coś, co sprawiało młodszemu radość, więc jak mógłby go od tego odciągać?Jednocześnie jednak, jak mógł go w tym wspierać, skoro Park wyglądał coraz gorzej?
O ile prędzej wyglądał źle, tak teraz wygląda tragicznie. Yoongi dziwił się tylko jakim cudem chłopak jeszcze utrzymywał się na nogach. Lub tym, co powinno nogami być.
I to też nie tak, że Min olał sprawę. Oczywiście, że nie. Wiele razy próbował porozmawiać z Jiminem, ale on zawsze zmieniał temat lub go zbywał w zależności od sytuacji. Niejednokrotnie przynosił do szkoły kanapki, które smarował masłem tylko na środku, żeby po odchyleniu krawędzi młodszy myślał, że go nie ma. Zdarzał się też dni, kiedy przychodził do domu Jimina i zostawał tam, żeby mu móc gotować.
W dalszym ciągu porcje, które zjadał Park były niewystarczające. Nawet jeśli chciał jeść. Jeśli miał chwilowe przebłyski, chęć powrotu do jedzenia. Po prostu do jedzenia i nie przejmowania się jak bardzo spuchnie, czy kalkulowania ile przybędzie mu na wadze. Chciał wtedy iść do Yoongiego. Wiedział, że starszy pomógłby mu, jednak bał się. Bał się, że wyjdzie na idiotę. W końcu mógłby zabrzmieć jakby chciał być chory.
Po prostu jedna strona Jiminia chciała być zdrowa, a druga chciała ważyć jak najmniej. Za wszelką cenę.
Dlatego Jimin ważąc nie więcej niż pięćdziesiąt kilogramów, mimo ciągłych zawrotów głowy i ogarniającego go zimna (chociaż w domu było na tyle ciepło, że Yoongi zaliczył już chodzenie bez koszulki) zbierał się na zajęcia taneczne po prawie dwumiesięcznej przerwie.
Jestem z Ciebie dumna, Jimin. W końcu zaczynasz wyglądać jak człowiek.
— Muszę iść, hyung. Dawno nie byłem, a nie możemy robić sobie takich przerw. Aż dziwię się, że trener jeszcze nie zadzwonił, że mogę sobie darować i już w ogóle nie przychodzić.
— Ach, dzieciaku...— Starszy przeczesał dłonią włosy.
To nie tak, że on nie chciał, żeby Jimin tańczył. Wiedział, że to było coś, co sprawiało młodszemu radość, więc jak mógłby go od tego odciągać?Jednocześnie jednak, jak mógł go w tym wspierać, skoro Park wyglądał coraz gorzej?
O ile prędzej wyglądał źle, tak teraz wygląda tragicznie. Yoongi dziwił się tylko jakim cudem chłopak jeszcze utrzymywał się na nogach. Lub tym, co powinno nogami być.
I to też nie tak, że Min olał sprawę. Oczywiście, że nie. Wiele razy próbował porozmawiać z Jiminem, ale on zawsze zmieniał temat lub go zbywał w zależności od sytuacji. Niejednokrotnie przynosił do szkoły kanapki, które smarował masłem tylko na środku, żeby po odchyleniu krawędzi młodszy myślał, że go nie ma. Zdarzał się też dni, kiedy przychodził do domu Jimina i zostawał tam, żeby mu móc gotować.
W dalszym ciągu porcje, które zjadał Park były niewystarczające. Nawet jeśli chciał jeść. Jeśli miał chwilowe przebłyski, chęć powrotu do jedzenia. Po prostu do jedzenia i nie przejmowania się jak bardzo spuchnie, czy kalkulowania ile przybędzie mu na wadze. Chciał wtedy iść do Yoongiego. Wiedział, że starszy pomógłby mu, jednak bał się. Bał się, że wyjdzie na idiotę. W końcu mógłby zabrzmieć jakby chciał być chory.
Po prostu jedna strona Jiminia chciała być zdrowa, a druga chciała ważyć jak najmniej. Za wszelką cenę.
Dlatego Jimin ważąc nie więcej niż pięćdziesiąt kilogramów, mimo ciągłych zawrotów głowy i ogarniającego go zimna (chociaż w domu było na tyle ciepło, że Yoongi zaliczył już chodzenie bez koszulki) zbierał się na zajęcia taneczne po prawie dwumiesięcznej przerwie.
Jestem z Ciebie dumna, Jimin. W końcu zaczynasz wyglądać jak człowiek.
Proszę uratuj Jiminka :(((
OdpowiedzUsuń