dzisiaj dłuższy rozdzialik!
enjoy~
-------------------------------
01.10.2002
— To co, zaczynamy imprezę? — zapytał Chanyeol, siadając na kanapie, obejmując dwie brunetki i patrząc na siedzącego naprzeciw niego Jimina. — Stary, coś taki markotny. Patrz ile jest tu zajebistych lasek, te dwie nie, bo moje, ale reszta lgnie do Ciebie jak Tae do Jungkooka, więc masz do wyboru do koloru — uśmiechnął się, mrugając do niego.
Ten krzywo go odwzajemnił otwierając puszkę z piwem. Nie zapomniał, by sprawdzić ile ona ma kalorii, ale pozwolił sobie na ciut wyższy limit. Tylko dzisiaj.
Jednak mimo tego, że sobie pozwolił, że chciał, nie potrafił odpędzić od siebie myśli, że jak zje więcej, to momentalnie przytyje. Już po jednej puszce piwa poczuł się pełny i zrobiło mu się niedobrze, więc jak miał wytrzymać do końca. Czuł jak oddech mu gwałtownie przyspieszył ze stresu, zagryzł usta, by go opanować. Położył głowę na oparciu sofy i przymknął oczy. Miał ochotę już stąd pójść, uciec cokolwiek, ale jednak...
— No staryy, nie mów, że już się naebałeś! — krzyknął Jackson, rzucając się obok niego na kanapę i rozsypując chipsy z miski, którą niósł. — Właśnie niósłem je dla siebie, wisz, baaae — wskazując na Jimina. — W sensie nie dla siebie — wskazał palcem na swój nos — tylko dla cuebue, bo ja wiem, że ty je lubis.
Jimin uśmiechnął się lekko. Dawno nie widział Jacksona w takim stanie, no, ale takie są kobiety.
Nawet napić się nie pozwolą.
— Otworz busie, zkarbie — zaświergotał chłopak, łapiąc chipsa z miski. — Lesi, zamolosik, lesii - wymruczał i wepchnął na siłę chipsa do jego buzi. Brunet skrzywił się, jednak nic nie powiedział.
Czuł, jak przy przełykaniu zaciska mu się gardło, powodując ból.
Przy trzecim chipsie, nie wytrzymał i odszedł od starszego pod pretekstem pójścia do łazienki.
Oczywiście tam nie poszedł. Postanowił wrócić do domu. Skoro udało mu się już teraz zaliczyć spotkanie z Jacksonem, to później byłoby tylko gorzej.
Wyszedł na dwór i poczuł jak otula go zimne powietrze, powodując gęsią skórkę na całym ciele. Chłopak podniósł głowę, przez chwilę wpatrując się w gwiazdy, po czym założył kaptur i przygarbił się lekko, idąc w swoją stronę.
-----------------------
prawdę mówiąc SD to opowiadanie, z którym zżyłam się tak na maksa i przelewam tutaj wszystkie moje uczucia i emocje <3
mam już większość napisane, ale zastanawiam się nad zakończeniem, więc tutaj rodzi się moje pytanie
jak myślicie, jakie ono będzie? jesteście bardziej za sad end czy happy end?
miłego <3
enjoy~
-------------------------------
01.10.2002
— To co, zaczynamy imprezę? — zapytał Chanyeol, siadając na kanapie, obejmując dwie brunetki i patrząc na siedzącego naprzeciw niego Jimina. — Stary, coś taki markotny. Patrz ile jest tu zajebistych lasek, te dwie nie, bo moje, ale reszta lgnie do Ciebie jak Tae do Jungkooka, więc masz do wyboru do koloru — uśmiechnął się, mrugając do niego.
Ten krzywo go odwzajemnił otwierając puszkę z piwem. Nie zapomniał, by sprawdzić ile ona ma kalorii, ale pozwolił sobie na ciut wyższy limit. Tylko dzisiaj.
Jednak mimo tego, że sobie pozwolił, że chciał, nie potrafił odpędzić od siebie myśli, że jak zje więcej, to momentalnie przytyje. Już po jednej puszce piwa poczuł się pełny i zrobiło mu się niedobrze, więc jak miał wytrzymać do końca. Czuł jak oddech mu gwałtownie przyspieszył ze stresu, zagryzł usta, by go opanować. Położył głowę na oparciu sofy i przymknął oczy. Miał ochotę już stąd pójść, uciec cokolwiek, ale jednak...
— No staryy, nie mów, że już się naebałeś! — krzyknął Jackson, rzucając się obok niego na kanapę i rozsypując chipsy z miski, którą niósł. — Właśnie niósłem je dla siebie, wisz, baaae — wskazując na Jimina. — W sensie nie dla siebie — wskazał palcem na swój nos — tylko dla cuebue, bo ja wiem, że ty je lubis.
Jimin uśmiechnął się lekko. Dawno nie widział Jacksona w takim stanie, no, ale takie są kobiety.
Nawet napić się nie pozwolą.
— Otworz busie, zkarbie — zaświergotał chłopak, łapiąc chipsa z miski. — Lesi, zamolosik, lesii - wymruczał i wepchnął na siłę chipsa do jego buzi. Brunet skrzywił się, jednak nic nie powiedział.
Czuł, jak przy przełykaniu zaciska mu się gardło, powodując ból.
Przy trzecim chipsie, nie wytrzymał i odszedł od starszego pod pretekstem pójścia do łazienki.
Oczywiście tam nie poszedł. Postanowił wrócić do domu. Skoro udało mu się już teraz zaliczyć spotkanie z Jacksonem, to później byłoby tylko gorzej.
Wyszedł na dwór i poczuł jak otula go zimne powietrze, powodując gęsią skórkę na całym ciele. Chłopak podniósł głowę, przez chwilę wpatrując się w gwiazdy, po czym założył kaptur i przygarbił się lekko, idąc w swoją stronę.
-----------------------
prawdę mówiąc SD to opowiadanie, z którym zżyłam się tak na maksa i przelewam tutaj wszystkie moje uczucia i emocje <3
mam już większość napisane, ale zastanawiam się nad zakończeniem, więc tutaj rodzi się moje pytanie
jak myślicie, jakie ono będzie? jesteście bardziej za sad end czy happy end?
miłego <3
Uwielbiam i smutne i szczęśliwe zakończenia, ucieszyłabym się z każdego (brzmi to trochę groteskowo jeśli ktoś zginie)! Do Skinny Diary pasuje mi coś pomiędzy słodyczą, a goryczą. Taka równowaga, gdzie pomiędzy smutkiem będzie też trochę radości, może nadziei na szczęśliwą przyszłość bohaterów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny! ^^
właśnie mam dylemat, bo z jednej strony mam ochotę trochę posmucić, a z drugiej chce jak najlepiej dla Yoongasa i Jimina.
Usuńmam pewien plan, jeśli uda mi się zrobić wszystko tak jak chcę, to może wyjść nawet ciekawe zakończenie. teraz będę miała dużo czasu na pisanie, więc będę dużo pracować nad opowiadaniami.
dziękuję, również pozdrawiam~