— Ej, Y/N, poczekaj! — krzyczał za Tobą Twój były chłopak.
Odwróciłaś się i jak najszybciej odeszłaś. Jak widać nici z Twoich dzisiejszych zakupów.
Twój były chłopak nachodził Cię od dłuższego czasu, próbując zmusić Cię, żebyś do niego wróciła. Mimo że starałaś się tego po sobie nie pokazywać, cholernie się bałaś.
Nie miałaś się do kogo zwrócić o pomoc, bo...
... po pierwsze
twoi rodzice i przyjaciółka zostali w Polsce i nie chciałaś ich martwić
... po drugie
może i miałaś kilku kolegów (prawie przyjaciół) i było Ci głupio gadać z nimi o natarczywym byłym. Tak po prostu.
Weszłaś do domu w jeden kąt rzucając kurtkę, a w drugi buty. Opadłaś na kanapę, przecierając twarz i cicho wzdychając. Miałaś zamiar siedzieć tak, aż się ściemni i będziesz mogła spokojnie iść spać, jednak telefon zakłócił Twoją ciszę.
Odebrałaś.
— Hej, Y/N tu Tae i wiesz my teraz mamy ognisko i pomyśleliśmy, że skoro Cię lubimy, to może byś przyszła?
Przez chwilę się nie odzywałaś, żeby mniej więcej ogarnąć sytuację, bo niedość, że chłopak mówił szybko, to jeszcze niedokładnie dobierał wyrazy.
Poczułaś, że robi Ci się ciepło na sercu, jednak nie miałaś humoru na jakiekolwiek spotkania.
— Wybacz Tae, ale nie mam ochoty na żadne spotkania towarzyskie.
— Oj tam Y/N, obiecuję, że już nie będę tak bardzo krzyczał. Kook też obiecuje, zaraz ktoś po Ciebie będzie!
I chłopak rozłączył się, nawet nie czekając na Twoją odpowiedź.
Z cichym westchnięciem wstałaś z kanapy, kierując się w stronę sypialni, by wziąć czyste ubrania, a później w stronę łazienki.
Niecałe piętnaście minut później wyszłaś ubrana idealnie na ten wieczór. Bluza z długim rękawem, a pod spodem krótkim (ostatnio było Ci wiecznie zimno) i zwykłe spodnie.
Zdążyłaś przejrzeć jeszcze social media i usłyszałaś dzwonek do drzwi. Po otwarciu ich, zobaczyłaś Yoongi'ego, co w sumie nie powinno Cię za bardzo zdziwić, bo w końcu to on najczęściej robił za kierowcę.
Wymusiłaś uśmiech w jego stronę, ubierając stare, czerwone trampki i zamknęłaś drzwi na klucz.
🔕
Całą drogę przebyliście w ciszy, ale nie takiej krępującej, tylko miłej, jakbyś porozumiewała się z chłopakiem bez słów, co było conajmniej dziwne, bo żywiliście do siebie jawną niechęć i jedynymi słowami jakiego do mówiliście między sobą to "przesuń to dupsko, też chcę usiąść".
— Cześć, chłopaki — zawołałaś, wchodząc na taras.
Taehyung siedział niesamowicie blisko ogniska, a Jungkook za nim, opierając się o jego plecy. Uśmiechnęłaś się lekko, obaj wyglądali uroczo.
— Hej, Y/N — Jin pomachał w Twoją stronę, jednocześnie pilnując, żeby nic się nie przypaliło.
— Y/N — wrzasnął Taehyung wstając szybko. Głowa Jungkook'a prawie znalazła się w ognisku, przez co przeżyłaś chwilowy zawał serca.
— Boże... — jęknęłaś cicho, czując jak chłopak wtula się w Ciebie. — Jak z dziećmi...
— Oj tam, nie marudź, Y/N, cieszę się, że przyszłaś, będziemy mieć dobre mięsko. — Chłopakowi buzia się nie zamykała
— Taehyung ja nie jem mięsa — stwierdziłaś, ciekawa jego reakcji.
— O.MÓJ.BOŻE! — wrzasnął chłopak, odbiegając od Ciebie kawałek. — Jak możesz? — jęknął i zaczął udawać, że płacze.
— Normalnie — powiedziałaś, wywracając oczami.
— Trudno, ale i tak będziesz jeść — stwierdził chłopak, wzruszając ramionami.
Zaśmiałaś się cicho, kręcąc głową.
🔕
— No jedz Y/N ~ — zawołał Tae, szturchając Cię łokciem.
W życiu nie spodziewałabyś się tego, że chłopaki usadzą Cię siłą na krześle i każą Ci zjeść dość duży kawałek mięsa.
— Mówiłam, że nie lubię, nie będę tego jeść — jęknęłaś żałośnie, odsuwając od siebie talerz.
- Oj tam, będziesz — powiedział, biorąc Twój widelec i nadziewając na niego kawałek mięsa. — Otwórz buzię, leci samolocik, aaa — chłopak zbliżył widelec do Twoich, a Ty widząc jego skupienie, przez które wyglądał jeszcze bardziej uroczo, zjadłaś wszystko co Ci dał.
W momencie, gdy przełknęłaś mięso, Jimin gwałtownie odsunął od siebie krzesło, które upadło z hukiem na ziemię.
Wszyscy spojrzeliście ze zdziwieniem na niego.
— Ja już pójdę, dziękuję — skłonił lekko głowę w stronę Jin'a i odszedł.
Spojrzałaś na Tae, a ten wzruszył ramionami. — Idź do niego — powiedział.
Kiwnęłaś głową i wstałaś, po drodze dziękując za posiłek.
🔕
— Jimin, mogę? — zapukałaś do drzwi przyjaciela. Odpowiedziała Ci cisza. Spróbowałaś jeszcze raz.
Drzwi się otwarły i chłopak ręką dał Ci znak, żebyś weszła do środka.
— Coś się stało, że nagle wyszedłeś? — zapytałaś, siadając na łóżku chłopaka. — Nawiasem mówiąc, to ogólnie ostatnio dziwnie się zachowujesz.
Chłopak stał z rękami w kieszeni i wyglądał za okno. Minęła dość długa chwila nim zdecydował się odezwać.
— Bo wiesz Y/N... Jest taka sprawa. Nie miałem zamiaru Ci niczego mówić, ale skoro chcesz widzieć, to proszę bardzo. — Głos chłopaka stawał się coraz bardziej stanowczy i kładł coraz większy nacisk na każde słowo.
— Kurwa, gdy spotkałem Cię pierwszy raz wiedziałem, że jesteś tą, z którą chcę żyć, zestarzeć się, mieć dzieci, wnuki i cokolwiek byś chciała. Cholernie wkurwia mnie to, że Taehyung praktycznie cały czas się do Ciebie klei, a Ty wyglądasz na strasznie z tego zadowoloną. Przez cały czas starałem się to ignorować i wmawiałem sobie, że są to tylko przyjacielskie gesty i nic więcej, jednak to, co dzisiaj zrobił zabolało mnie cholernie i nie miałem zamiaru na to dłużej patrzeć — skończył, odwracając się w Twoją stronę. Czułaś, że łzy próbują się wydostać spod Twoich powiek, jednak uparcie nie pozwoliłaś im wypłynąć.
— Jimin j-ja nie wiem co mam Ci na to powiedzieć... — zaczęłaś, próbując jakoś ogarnąć rozszalałe myśli. — J-ja...
— Nie musisz nic mówić Y/N. Dobrze wiem, że nie odwzajemniasz moich uczuć, ale nie jestem na Ciebie zły. Serce nie sługa, miłość nie wybiera, to nie Twoja wina, że się w Tobie zakochałem. Ale teraz już idź i pozwól mi rozpaczać po dziewczynie, która zabrała mi serce, razem ze wszystkimi uczuciami.
Po słowach chłopaka nie mogłaś powstrzymać łez, które spływały po Twoich policzkach.
— Wybacz mi, Jimin — jęknęłaś słabo, wstając i szukając ręką na oślep klamki, bo łzy rozmazywały Ci cały widok. — Gdybym mogła, zrobiłbym wszystko, żebyś tylko nie mógł cierpieć — powiedziałaś, zamykając za sobą drzwi, po których osunęłaś się, próbując unormować oddech.
-----------------------------------
Przepraszam za moją marną aktywność, ale wena mi ucieka i mam problem z wymyśleniem reakcji (":
Odwróciłaś się i jak najszybciej odeszłaś. Jak widać nici z Twoich dzisiejszych zakupów.
Twój były chłopak nachodził Cię od dłuższego czasu, próbując zmusić Cię, żebyś do niego wróciła. Mimo że starałaś się tego po sobie nie pokazywać, cholernie się bałaś.
Nie miałaś się do kogo zwrócić o pomoc, bo...
... po pierwsze
twoi rodzice i przyjaciółka zostali w Polsce i nie chciałaś ich martwić
... po drugie
może i miałaś kilku kolegów (prawie przyjaciół) i było Ci głupio gadać z nimi o natarczywym byłym. Tak po prostu.
Weszłaś do domu w jeden kąt rzucając kurtkę, a w drugi buty. Opadłaś na kanapę, przecierając twarz i cicho wzdychając. Miałaś zamiar siedzieć tak, aż się ściemni i będziesz mogła spokojnie iść spać, jednak telefon zakłócił Twoją ciszę.
Odebrałaś.
— Hej, Y/N tu Tae i wiesz my teraz mamy ognisko i pomyśleliśmy, że skoro Cię lubimy, to może byś przyszła?
Przez chwilę się nie odzywałaś, żeby mniej więcej ogarnąć sytuację, bo niedość, że chłopak mówił szybko, to jeszcze niedokładnie dobierał wyrazy.
Poczułaś, że robi Ci się ciepło na sercu, jednak nie miałaś humoru na jakiekolwiek spotkania.
— Wybacz Tae, ale nie mam ochoty na żadne spotkania towarzyskie.
— Oj tam Y/N, obiecuję, że już nie będę tak bardzo krzyczał. Kook też obiecuje, zaraz ktoś po Ciebie będzie!
I chłopak rozłączył się, nawet nie czekając na Twoją odpowiedź.
Z cichym westchnięciem wstałaś z kanapy, kierując się w stronę sypialni, by wziąć czyste ubrania, a później w stronę łazienki.
Niecałe piętnaście minut później wyszłaś ubrana idealnie na ten wieczór. Bluza z długim rękawem, a pod spodem krótkim (ostatnio było Ci wiecznie zimno) i zwykłe spodnie.
Zdążyłaś przejrzeć jeszcze social media i usłyszałaś dzwonek do drzwi. Po otwarciu ich, zobaczyłaś Yoongi'ego, co w sumie nie powinno Cię za bardzo zdziwić, bo w końcu to on najczęściej robił za kierowcę.
Wymusiłaś uśmiech w jego stronę, ubierając stare, czerwone trampki i zamknęłaś drzwi na klucz.
🔕
Całą drogę przebyliście w ciszy, ale nie takiej krępującej, tylko miłej, jakbyś porozumiewała się z chłopakiem bez słów, co było conajmniej dziwne, bo żywiliście do siebie jawną niechęć i jedynymi słowami jakiego do mówiliście między sobą to "przesuń to dupsko, też chcę usiąść".
— Cześć, chłopaki — zawołałaś, wchodząc na taras.
Taehyung siedział niesamowicie blisko ogniska, a Jungkook za nim, opierając się o jego plecy. Uśmiechnęłaś się lekko, obaj wyglądali uroczo.
— Hej, Y/N — Jin pomachał w Twoją stronę, jednocześnie pilnując, żeby nic się nie przypaliło.
— Y/N — wrzasnął Taehyung wstając szybko. Głowa Jungkook'a prawie znalazła się w ognisku, przez co przeżyłaś chwilowy zawał serca.
— Boże... — jęknęłaś cicho, czując jak chłopak wtula się w Ciebie. — Jak z dziećmi...
— Oj tam, nie marudź, Y/N, cieszę się, że przyszłaś, będziemy mieć dobre mięsko. — Chłopakowi buzia się nie zamykała
— Taehyung ja nie jem mięsa — stwierdziłaś, ciekawa jego reakcji.
— O.MÓJ.BOŻE! — wrzasnął chłopak, odbiegając od Ciebie kawałek. — Jak możesz? — jęknął i zaczął udawać, że płacze.
— Normalnie — powiedziałaś, wywracając oczami.
— Trudno, ale i tak będziesz jeść — stwierdził chłopak, wzruszając ramionami.
Zaśmiałaś się cicho, kręcąc głową.
🔕
— No jedz Y/N ~ — zawołał Tae, szturchając Cię łokciem.
W życiu nie spodziewałabyś się tego, że chłopaki usadzą Cię siłą na krześle i każą Ci zjeść dość duży kawałek mięsa.
— Mówiłam, że nie lubię, nie będę tego jeść — jęknęłaś żałośnie, odsuwając od siebie talerz.
- Oj tam, będziesz — powiedział, biorąc Twój widelec i nadziewając na niego kawałek mięsa. — Otwórz buzię, leci samolocik, aaa — chłopak zbliżył widelec do Twoich, a Ty widząc jego skupienie, przez które wyglądał jeszcze bardziej uroczo, zjadłaś wszystko co Ci dał.
W momencie, gdy przełknęłaś mięso, Jimin gwałtownie odsunął od siebie krzesło, które upadło z hukiem na ziemię.
Wszyscy spojrzeliście ze zdziwieniem na niego.
— Ja już pójdę, dziękuję — skłonił lekko głowę w stronę Jin'a i odszedł.
Spojrzałaś na Tae, a ten wzruszył ramionami. — Idź do niego — powiedział.
Kiwnęłaś głową i wstałaś, po drodze dziękując za posiłek.
🔕
— Jimin, mogę? — zapukałaś do drzwi przyjaciela. Odpowiedziała Ci cisza. Spróbowałaś jeszcze raz.
Drzwi się otwarły i chłopak ręką dał Ci znak, żebyś weszła do środka.
— Coś się stało, że nagle wyszedłeś? — zapytałaś, siadając na łóżku chłopaka. — Nawiasem mówiąc, to ogólnie ostatnio dziwnie się zachowujesz.
Chłopak stał z rękami w kieszeni i wyglądał za okno. Minęła dość długa chwila nim zdecydował się odezwać.
— Bo wiesz Y/N... Jest taka sprawa. Nie miałem zamiaru Ci niczego mówić, ale skoro chcesz widzieć, to proszę bardzo. — Głos chłopaka stawał się coraz bardziej stanowczy i kładł coraz większy nacisk na każde słowo.
— Kurwa, gdy spotkałem Cię pierwszy raz wiedziałem, że jesteś tą, z którą chcę żyć, zestarzeć się, mieć dzieci, wnuki i cokolwiek byś chciała. Cholernie wkurwia mnie to, że Taehyung praktycznie cały czas się do Ciebie klei, a Ty wyglądasz na strasznie z tego zadowoloną. Przez cały czas starałem się to ignorować i wmawiałem sobie, że są to tylko przyjacielskie gesty i nic więcej, jednak to, co dzisiaj zrobił zabolało mnie cholernie i nie miałem zamiaru na to dłużej patrzeć — skończył, odwracając się w Twoją stronę. Czułaś, że łzy próbują się wydostać spod Twoich powiek, jednak uparcie nie pozwoliłaś im wypłynąć.
— Jimin j-ja nie wiem co mam Ci na to powiedzieć... — zaczęłaś, próbując jakoś ogarnąć rozszalałe myśli. — J-ja...
— Nie musisz nic mówić Y/N. Dobrze wiem, że nie odwzajemniasz moich uczuć, ale nie jestem na Ciebie zły. Serce nie sługa, miłość nie wybiera, to nie Twoja wina, że się w Tobie zakochałem. Ale teraz już idź i pozwól mi rozpaczać po dziewczynie, która zabrała mi serce, razem ze wszystkimi uczuciami.
Po słowach chłopaka nie mogłaś powstrzymać łez, które spływały po Twoich policzkach.
— Wybacz mi, Jimin — jęknęłaś słabo, wstając i szukając ręką na oślep klamki, bo łzy rozmazywały Ci cały widok. — Gdybym mogła, zrobiłbym wszystko, żebyś tylko nie mógł cierpieć — powiedziałaś, zamykając za sobą drzwi, po których osunęłaś się, próbując unormować oddech.
-----------------------------------
Przepraszam za moją marną aktywność, ale wena mi ucieka i mam problem z wymyśleniem reakcji (":
Komentarze
Prześlij komentarz