Mimo, że na zegarze wybiła godzina dwunasta w południe, to brunet leżał w łóżku i wylewał litry słonych łez.
To nie tak, że on wcale nie wstał. Wstał, tak jak zawsze rano, by zrobić Namjoon'owi śniadanie, a zaraz, gdy za młodszym zamknęły się drzwi, upadł na łóżko i zaczął płakać. Aż do teraz.
Płakał z bólu, bo o ile zwykle przed seksem musiał młodszemu obciągnąć i zostawiał na jego przyrodzeniu dużo śliny, dla własnej wygody, to wczoraj chłopak wszedł w niego bez niczego, nie pozwalając mu się nawet przyzwyczaić.
Jin zdawał sobie sprawę, że musi iść się tam umyć, jednak wizja wstawania, a co dopiero dotykania się w tamtych rejonach nie podpasowała mu, a sprawiła, że jeszcze bardziej zalał się łzami.
Jednak, gdy usłyszał, że młodszy wraca do domu, ogarnęła go panika. Nie miał przygotowanego obiadu, nawet nie posprzątał, ba, oprócz śniadania nie zrobił dziś kompletnie nic. Jeśli młodszy się wkurzy,a prawdopodobnie to zrobi, będzie powtórka z wczoraj nocy, a tego bólu ciało niższego, by już nie wytrzymało.
Skulił się pod kołdrą, w tym momencie wierząc w zasadę "Jeśli Ty kogoś nie widzisz, on Ciebie też nie".
Panele zaskrzypiały, gdy blondyn wszedł do pokoju.
- Jin? Słoneczko, gdzie jesteś? - jego głos był delikatny i spokojny. Totalne przeciwieństwo wczorajszego Namjoon'a. - O, tu jesteś. Dlaczego się nie odkrywasz?
Starszy poczuł chłód, który oznaczał, że chłopak ściągnął z niego kołdrę.
- Płaczesz? Skarbie, co się stało? - zapytał, siadając na łóżku i odgarniając kosmyki włosów, które zasłaniały oczy Jin'a.
- B-boli - wystękał starszy.
Blondyn przyciągnął go do siebie, tak, że poszkodowany był teraz w pozycji półsiedzącej. Objął go ręką w pasie, przyciskając usta do jego skroni.
- Namjoon, umyj mnie, proszę - wystękał cicho starszy, a ten bez słowa go podniósł i skierował się z nim w stronę łazienki.
Mimo, że SeokJin nie usłyszał od ukochanego słowa przepraszam, i tak mu wybaczył.
Smutek rozlewa się jak atrament... wszędzie zostawia ślady.
Leopold R. Nowak
Komentarze
Prześlij komentarz