- Wstawaj - szorstki głos ukochanego zaczął stopniowo wybudzać go ze snu.
Wpółprzytomny chłopak leniwie usiadł na łóżku, przecierając oczy.
- Mówiłem, żebyś wstał, nie? - chłopak słysząc jak bardzo wkurwiony jest Namjoon, postanowił nie denerwować go już dłużej, bo przecież podwód był bardzo szczególny (!), i zsunął się na podłogę.
Przełknął cicho ślinę, przechodząc obok chłopaka, opierającego się o ścianę w przedpokoju. SeokJin znał swoje prawa i obowiązki w tym domu. Tak w skrócie mówiąc praw żadnych, zaś obowiązków aż za nadto.
Starszy skończył robienie kanapek dla ukochanego. Ten zaś od razu podszedł, chowając je w torbie.
- Przyjdę z chłopakami. Przyszykuj coś do jedzenia - mruknął i prawie niewyczuwalnie, musnął ustami policzek drugiego.
Ale starszemu to wystarczyło. Ślepo wierzył w miłość Namjoon'a.
Mimo że ta prawie nie istniała.
Sowa jest ślepa w dzień, a wrona w nocy, lecz ten, kogo oślepia miłość, jest ślepy i w dzień, i w nocy.
Thomas Mann
😭💗
OdpowiedzUsuń